søndag den 3. januar 2010


Niedziela, wieczór, - 6 za oknem, Kot Behemot śpi na parapecie z pupą i ogonem na kaloryferze, a ja za chwilę zacznę mówić po Chińsku. Był Wojtek i wybraliśmy najłatwiejszą wersje obiadową - Chińską restaurację obok. Suchi, mongolskie barbeque i 30 pseudo chińskich dań - odchudzać zacznę się jutro.
Nie było poczty, ale mogę wam pokazać miejsce gdzie wysyłacie wasze widokówki. ”2 tv” w moim adresie znaczy 2 piętro na lewo i to co widać z tej strony domu to moja kuchnia. Z innych okien widac bylo podwójną tęczę wiosną i dzisiejsze zimowe dachy sąsiadów. Do centrum miasta jedzie się 10 minut, a u mnie spokój, cisza i Kot Behemot na parapecie. Totalna pyszota !

1 kommentar:

  1. Behemot to niezly cwaniak, sam bym z checia zalozyl tylek na kaloryfer, dzis w Bialymstoku bylo przy gruncie -30 :)

    SvarSlet