Behemot to nie kot, a świnia, prosię, Suidae parzystokopytne. Albo jest skończonym kretynem, albo po prostu może jeść tylko w moim towarzystwie. Budzi mnie w nocy i z miną zagłodzonego na śmierć kota wyciąga do kuchni gdzie stoi jego micha. Micha nie jest pusta, ale musze przesypać zawartość do pojemnika, wsypać to samo do michy i dopiero wtedy potwór jest zadowolony, zjada i momentalnie zasypia. I tak co noc - na szczęście, ze względu na pracę, rzadko sypiam w nocy. W Meksyku oglądałem z dzieciakami kreskówkę, w której główny bohater powtarzał ”Y que tu quieres pequeño monstro” (I co chcesz mały potworku). Mam nadzieje, że Behemot zrozumie kiedyś hiszpański.
Nie moge spać, a pomysł na nocne blogowanie to widokówka do muzyki, ktorej slucham :)
Nie moge spać, a pomysł na nocne blogowanie to widokówka do muzyki, ktorej slucham :)
A to miła dla ucha muzyka musiała być....
SvarSletO, Pink Floyd, zostałam zarażona nimi przez mojego tatę ;)
SvarSletA ten monsturo to chyba się robi bardziej grando ;p